Realizujemy wspólną politykę handlową
Rozmowa z Joanną Bąk,
prezesem zarządu Grupy Elektro-Holding
– Jak można podsumować dotychczasową działalność Grupy Elektro-Holding?
– Grupa została powołana do życia 1 kwietnia 2007 roku przez ośmiu członków-założycieli, z których siedmiu wcześniej należało do grupy El-Sigma: BMK z Chorzowa, Iglotech z Kwidzynia, Elektra z Poznania, Elpie z Lublina, Ostel z Rzeszowa, Elwir z Nowego Sącza, Anmar z Gorzowa Wielkopolskiego. Ósmym – niezrzeszonym do tej pory przedsiębiorstwem był Kaczmarek Electric z Wolsztyna. Początkowo siedziba firmy zlokalizowana była w Krakowie, potem przeniesiono ją do Poznania.
Od początku jednym z podstawowych założeń było zachowanie kameralnego w pewnym sensie charakteru grupy, czyli utrzymanie niezbyt dużej ilości stowarzyszonych podmiotów oraz określenie jasnej polityki handlowej. Istotna była również dobra atmosfera wewnątrz struktury. W zasadzie od samego początku zdecydowano także, iż osobą zarządzającą powinien być ktoś niezwiązany bezpośrednio z żadną firmą wchodząca w skład Elektro-Holdingu, bezstronnie reprezentujący interesy wszystkich podmiotów.
Początki były dość trudne – trzeba było przekonać kontrahentów, iż powstaje formacja rynkowa, która ma coś nowego do zaproponowania. A trzeba tu podkreślić, że Elektro-Holding jest jedną z najmłodszych grup zakupowych – przed nami powstało już ich kilka. Musieliśmy zacząć efektywnie działać naprawdę szybko, nie mieliśmy czasu na stopniowy rozruch, naukę nowych zachowań rynkowych itd. Ryzyko niepowodzenia całego przedsięwzięcia było spore. W końcu jednak udało się i wszystko zaczęło funkcjonować zgodnie z zamierzeniami.
– Co to oznacza w praktyce?
– Przede wszystkim poszczególne firmy z grupy zaczęły ściśle ze sobą współpracować, dostosowując się i realizując wspólną politykę handlową. Często rezygnując przy tym ze swoich własnych planów i ambicji.
– Dlaczego zdecydowano się ograniczyć ilość członków Elektro-Holdingu?
– Udziałowcy od początku założyli, aby w strukturach grupy było nie więcej niż 10 firm. Ostatnio, czyli 1 lutego 2009 roku, w poczet przedsiębiorstw wchodzących w skład holdingu został przyjęty dziesiąty udziałowiec – Elektryczne Centrum Handlowe „Ania” z siedzibą w Wieluniu, pół roku wcześniej – w lipcu 2008 r. – firma Magma ze Szczecina. Rozsądne ograniczenie ilości członków znacząco ułatwia komunikację wewnątrz grupy i proces podejmowania decyzji. W grę wchodzą też relacje i kontakty osobiste. Wszystko to bardzo istotnie wpływa na funkcjonowanie Elektro-Holdingu jako całości.
Nie twierdzę, że w żadnym przypadku nie przyjmiemy kolejnej firmy, jeśli będzie ona pasowała do naszej koncepcji pod względem organizacyjnym i terytorialnym. Ale nie czujemy presji, aby rozszerzać grupę pod względem ilościowym za wszelką cenę. Obecna sytuacja jest satysfakcjonująca, także pod względem wielkości całkowitego obrotu, jaki generujemy. To wystarcza, aby być poważnym podmiotem na polskim rynku elektrotechnicznym.
– Jakie trzeba spełniać warunki, żeby zostać udziałowcem Grupy Elektro-Holding?
– Jest kilka takich warunków. Jeden z istotniejszych to lokalizacja. Dbamy o to, aby poszczególni członkowie nie konkurowali pomiędzy sobą na własnym terenie. Przy wielooddziałowej strukturze przedsiębiorstw jest to tym bardziej istotne. Poza tym ważna jest wielkość obrotu – musi on znajdować się co najmniej na poziomie generowanym przez średniego udziałowca grupy, czyli około 40 mln zł w roku 2008. W końcu liczy się kwestia umiejętności dostosowania do pracy w grupie i zaakceptowania jej zasad.
– Czy członkowie Elektro-Holdingu są powiązani ze sobą kapitałowo?
– Nie, nie ma takich zależności. Posiadają natomiast wspólną spółkę, którą jest Elektro-Holding. Kontroluje ona wykonywanie umowy, negocjuje kontrakty handlowe, czyli głównie warunki współpracy z poszczególnymi dostawcami, dba o właściwy marketing. Nie będziemy się też starali ujednolicić wizerunkowo wszystkich firm. Na razie jest na to za wcześnie.
– Co wyróżnia Elektro-Holding spośród innych grup zakupowych?
– Jednym z elementów wyróżniających nas wśród grup zakupowych jest silna centrala posiadającą szeroki zakres uprawnień do podejmowania bardzo istotnych decyzji w imieniu wszystkich udziałowców. Strategiczne cele i priorytety wyznaczane są na walnych zgromadzeniach, potem je konsekwentnie realizujemy. Ponadto w skład naszej grupy wchodzą firmy o bardzo podobnym potencjale rynkowym. Dlatego wszystkie mają podobne problemy i łatwo jest się im wzajemnie komunikować czy ustalać dalszą strategię działania. No i w końcu w centrali pracują same kobiety, co jest niewątpliwie unikalnym zjawiskiem na polskim rynku elektrotechnicznym.
Staramy się także nawiązywać partnerskie relacje z dostawcami, np. podpisując długoterminowe umowy oraz na bieżąco rozwiązując problemy wynikające ze współpracy – jesteśmy naprawdę elastyczni. Naturalnie z drugiej strony oczekujemy tego samego. Praktycznie produkty każdego naszego dostawcy wprowadzamy do wszystkich punktów należących do grupy.
– Co to są hurtownie stowarzyszone?
– Są to dwa przedsiębiorstwa nie będące udziałowcami Elektro-Holdingu, ale mogące się nimi stać, jeśli spełnią nasze warunki, przede wszystkim w zakresie obrotu. Firmy te nie podejmują decyzji w sprawach strategicznych, typu polityka handlowa, określanych na walnych zgromadzeniach. Natomiast korzystają z warunków grupy i pomagają nam. Nie przewidujemy jednak intensywnego rozwoju tej formy współpracy.
– Czy udało się firmie osiągnąć w 2008 roku plan dotyczący wielkości obrotów w wysokości 400 mln zł?
– Osiągnęliśmy 370 mln zł przy 12-procentowej dynamice wzrostu i uważam to za doskonały rezultat. W tym roku postaramy się jednak bardziej efektywnie wykorzystać nasz potencjał, kierując zakupy poszczególnych przedsiębiorstw w stronę umów podpisanych w ramach Grupy. Obecnie wskaźnik ten znajduje się na poziomie 50%, co jest bardzo dobrym wynikiem jak na grupę zakupową.
– W jakim stopniu kryzys odbija się na działalności grupy?
– W zasadzie w 2008 roku nie odczuliśmy żadnych poważnych symptomów kryzysu, a w każdym kwartale odnotowywaliśmy dobre wyniki finansowe. Jednak już trochę wcześniej, w końcu 2007 roku można było zauważyć osłabienie dynamiki sprzedaży kabli, co było trochę niepokojące i symptomatyczne. Zaczęliśmy w związku z tym porządkować sytuację finansową w spółkach, konsekwentnie obniżaliśmy stany magazynowe, podjęliśmy działania w kierunku ubezpieczania transakcji. Generalnie byliśmy dobrze przygotowani na zmianę sytuacji rynkowej. Pod koniec 2008 roku zaobserwowaliśmy w niektórych rejonach Polski nieco mniejszą liczbę inwestycji, czasami wstrzymanie zakupów, tradycyjnie realizowanych w tym okresie, nieco wolniejszy spływ należności. Ale w sumie nie było to nic spektakularnego. W tym roku trudno jednak coś sensownie prognozować.
– Jakie są obecne plany?
– Plan minimum to utrzymać obrót na dotychczasowym poziomie, czyli około 480 mln zł – wliczając już przychody nowego członka grupy, hurtownię Ania z Wielunia. Jest to firma o specjalizacji kablowej, dlatego bardzo dobrze wkomponowała się w naszą strukturę, ponieważ brakowało nam tego typu przedsiębiorstwa.
Chcielibyśmy także uporządkować relacje z dostawcami – naszym priorytetem są długoterminowe umowy, racjonalne zakupy, maksymalizacja marż.
– Czy Elektro-Holding zamierza przystąpić do któregoś z międzynarodowych stowarzyszeń grup zakupowych?
– Nie podejmowaliśmy na razie żadnych prób w tym zakresie, chociażby ze względów czasowych. Należymy natomiast do SHE, które jest interesującą platformą wymiany informacji o rynku elektrotechnicznym.
– Dziękuję za rozmowę
Rozmawiał
Jacek Różański
Zdjęcia: Grzegorz Krykwiński
Kwiecień 2009