Facebook

Energetyka potrzebuje kapitału

Elektrosystemy 03/2000Rozmowa z profesorem Stanisławem Bolkowskim, prezesem Stowarzyszenia Elektryków Polskich, Prorektorem ds. Nauki Politechniki Warszawskiej

Wśród wielu młodych absolwentów uczelni technicznych panuje przekonanie, że Stowarzyszenie Elektryków Polskich jest organizacją mało nowoczesną, a jego formuła niewiele odbiega od tej sprzed 10-20 lat. Co SEP może zaoferować młodym ludziom?
– Absolutnie nie zgadzam się z tą opinią. Spośród działających w Polsce organizacji branżowych SEP najdłużej i najintensywniej prowadzi działania w celu „odmłodzenia” kadr – czyli pracę wśród młodzieży.
Co konkretnie robi SEP, aby przyciągnąć młodzież?
– Organizujemy konkursy na najlepszą pracę dyplomową na wydziałach elektrycznych i elektroniki. Od kilku lat prowadzimy centralny konkurs, w którym oceniane są najlepsze prace z poszczególnych uczelni. Robimy konkursy na najlepszą pracę dyplomową technika elektryka i elektronika. Organizujemy konkursy z dziedziny optoelektroniki. Ponadto byliśmy organizatorem Dni Młodego Elektryka w Szczecinie i w Białymstoku. Organizujemy konferencje, zjazdy itp. Przeprowadziliśmy badania, dotyczące oczekiwań młodzieży w stosunku do SEP i wyniki tych badań są podstawą do dalszych działań. Pewna uszczypliwość, zawarta w pytaniach, nie jest więc chyba uzasadniona.
Czego młodzi ludzie oczekują od SEP?
– Przede wszystkim chcieliby więcej wiedzieć o samej działalności stowarzyszenia. Brakuje, być może, informacji, co naprawdę się w stowarzyszeniu dzieje i jakie są jego zadania. Powstają już jednak w kilku miastach koła studenckie SEP. Studenci interesują się np. zdobywaniem uprawnień do prac przy wysokim napięciu – pozwala im to „dorobić” w czasie studiów.
A jak SEP wypada na tle swych odpowiedników z innych krajów?
– Od kilku lat należymy do EUREL – organizacji, zrzeszającej europejskie odpowiedniki SEP. W czasie ostatniego spotkania EUREL przedstawiliśmy referat, dotyczący działalności SEP wśród młodzieży. I nasze działania wśród młodzieży zostały bardzo pozytywnie odebrane przez uczestników tego spotkania.
W wielu działających na polskim rynku firmach z kapitałem zagranicznym stanowiska wyższego szczebla zarządzania są niejako zarezerwowane dla kadry, sprowadzonej zza granicy. Czy poprzez różnego rodzaju szkolenia SEP może pomóc polskim inżynierom w dotarciu na stanowiska menedżerskie?
– Nie mamy wpływu na politykę kadrową zagranicznych koncernów. Wszystkie oddziały SEP organizują mnóstwo konferencji i szkoleń, które mogą pomóc w rozwoju zawodowym. Wybór należy już do samych zainteresowanych. Coraz bardziej widoczni na takich imprezach są młodzi ludzie, absolwenci uczelni technicznych. Fachowe informacje można również uzyskać w dwunastu wydawanych przez nas czasopismach. Postawiona na początku przez panów teza, że SEP nie zmienił się od 20 lat, nie jest więc chyba prawdziwa.
A w jaki sposób SEP promuje polską myśl techniczną?
– Kilka lat temu ustanowiliśmy Medal Prezesa SEP, który nadawany jest na imprezach targowych, organizowanych m.in. pod patronatem naszego stowarzyszenia. Ten medal jest przyznawany właśnie za wyrób polski. Chcemy promować w ten sposób wyroby naszego przemysłu. Medal pomaga polskim firmom w promocji swych produktów, również za granicą. Mamy również Biuro Badawcze ds. jakości, które pomaga w podnoszeniu konkurencyjności polskich wyrobów. Współpracujemy też z wieloma izbami gospodarczymi – w końcu lutego podpisałem porozumienie o współpracy z Izbą Energetyki Przemysłowej, jednostką samorządową, działającą w obszarze energetyki przemysłowej.

Energetyka potrzebuje kapitału

Czy integracja z Unią Europejską wpływa na zmianę metod kształcenia przyszłych inżynierów?
– Powiem inaczej – te zmiany sposobów kształcenia są wymuszone postępem technicznym i rosnącą konkurencją na rynku. Zmiany w systemie kształcenia są bardzo szybkie i zasadnicze – obecnie prawie wszystkie uczelnie techniczne przechodzą na tzw. szeregowy (trójstopniowy) system kształcenia. Studenci mogą uzyskać trzy stopnie: inżynierski, magisterski i doktorancki. Jest to zasadnicza zmiana w stosunku do dotychczasowych metod kształcenia. W ramach Konferencji Rektorów Polskich Uczelni Technicznych następuje znacząca integracja w zakresie metod kształcenia. Widoczna jest swego rodzaju unifikacja tych metod: na wzór uczelni europejskich wprowadzamy np. sukcesywnie system punktowej oceny wyników kształcenia. Mamy też coraz większą wymianę studentów z uczelniami zachodnimi. Na Politechnice Warszawskiej rozpoczęliśmy działania w celu zbudowania systemu kształcenia za pośrednictwem Internetu.
Czy dają się zaobserwować przejawy konkurencji między polskimi uczelniami technicznymi – szczególnie między Politechniką Warszawską i krakowską Akademią Górniczo-Hutniczą?
– Oczywiście zarówno my, jak i AGH stara się nie pozostać w tyle. Podkreślę jednak, że nasze stosunki są znakomite. Raczej należy mówić o współpracy niż konkurencji.
W Polsce na uczelniach technicznych działa 17 wydziałów elektrycznych. Czy to nie za dużo jak na 40-milionowe państwo?
– Powtórzę, że wszystkie uczelnie raczej starają się współpracować niż konkurować. W wielu wypadkach specjalizacja poszczególnych wydziałów nie koliduje z innymi – specjalizują się one w innych dziedzinach.
A które dziedziny elektrotechniki mają przed sobą – Pana zdaniem – największe perspektywy rozwoju w Polsce?
– Odpowiedź nie będzie oryginalna: niewątpliwie informatyka, energoelektronika, telekomunikacja, automatyka procesów produkcyjnych oraz automatyka elektroenergetyczna. W tych dziedzinach widać zresztą duży postęp w metodach kształcenia – nie odbiegają one wiele od metod stosowanych na zachodzie. W Polsce duże perspektywy ma też przemysł kablowy.

Produkcja kabli i przewodów jest jednak w Polsce zdominowana w zasadzie przez dwie firmy: Elektrim Kable oraz myślenicką Tele-Fonikę.
– Rzeczywiście w tej dziedzinie widać wyraźnie tendencje do połączeń – więksi wchłaniają mniejszych. Osiągnięcia tego przemysłu w naszym kraju są jednak bardzo duże – i nie dotyczy to tylko dwóch największych firm.
Jaki wpływ na polski rynek będzie miało uwolnienie cen energii, prywatyzacja i demonopolizacja energetyki?
– Uwolnienie cen energii nie będzie zupełne, gdyż taryfy będą podlegać zatwierdzeniu przez Urząd Regulacji Energetyki. Manewrem o ograniczonym polu działania będzie również demonopolizacja energetyki. Z uwagi na konieczność przesyłania tej energii poprzez sieć – a budowa równoległej, konkurencyjnej sieci byłaby ekonomicznym i technicznym nonsensem – stworzenie warunków konkurencyjności i wyboru dostawcy przez odbiorcę nie może w praktyce dotyczyć wszystkich, a zwłaszcza – drobnych odbiorców.
Konkurować ze sobą mogą i będą poszczególne elektrownie, zabiegając o zakup energii przez wielkich odbiorców. Pozwala na to przyjęta zasada udostępniania przez właściciela sieci elektrycznej odpłatnego z niej korzystania przez inne przedsiębiorstwa elektroenergetyczne.
Cena energii elektrycznej w Polsce – w porównaniu do cen światowych – jest wciąż niska. Czy będzie jeszcze niższa po zakończeniu prywatyzacji elektroenergetyki?
– Prywatyzacja elektroenergetyki jest korzystna dla uzyskania kapitału – zarówno na rozwój, jak i modernizację w zakresie wytwarzania energii. Obecnie prywatyzowane są jedynie jednostki wytwórcze i – z tego co mi wiadomo – zmiany po prywatyzacji są korzystne. Opinia środowiska jest jednak jednoznaczna: środki z prywatyzacji powinny być przeznaczone na modernizację samych elektrowni, a nie na łatanie dziur w budżecie.
Prywatyzacja sieci elektrycznej, tworzącej technologicznie zintegrowany system, zdaniem wielu specjalistów nie wystarczy jednak do stworzenia rynku energii. Program prywatyzacji powinien zakładać zapewnienie dostawy energii elektrycznej do wszystkich odbiorców i niedopuszczenie do wzrostu – obecnie niskich, w porównaniu z krajami Unii Europejskiej – cen energii.
Każda prywatyzacja prowadzi zazwyczaj do zmniejszenia zatrudnienia…
– Obawy o masowe zwolnienia są w środowisku elektryków, związanych z energetyką, dosyć powszechne. Obawy takie można zresztą wyczuć w rozmowach z zarządami elektrowni – wszak w większości wypadków nowy właściciel wymienia kadrę zarządzającą.
Energetyka, podobnie jak np. przemysł obronny czy bankowość, jest jedną ze strategicznych gałęzi polskiej gospodarki. Zakładając pesymistyczny rozwój wydarzeń, oddanie kontroli nad tymi sektorami inwestorom zagranicznym może decydować o bezpieczeństwie państwa. Czy w programie prywatyzacji energetyki nie powinny być zawarte bariery, ograniczające udział kapitału zagranicznego?
– Z całą pewnością trzeba wprowadzić pewne ograniczenia. Bezpieczeństwo energetyczne naszego kraju musi być sprawą priorytetową. Dobrym przykładem są tu Węgry. Pierwsze reakcje na skutki prywatyzacji energetyki w tym kraju były wręcz entuzjastyczne. Po pewnym czasie przeważały już oceny raczej negatywne.
Dziękujemy za rozmowę.

Rozmawiali
Jacek Różański
i Mariusz Ignatowicz

Aktualności

Notowania – GIE

Wyniki GUS

Archiwum

Elektrosystemy

Śledź nas